BRZEGI RZEKI TETEROWA POD ŻYTOMIERZEM (1848-1849)
Polski arystokrata, hrabia, powieściopisarz i publicysta Henryk Rzewuski ustami swojego literackiego bohatera, mówiąc o pięknie przyrody w okolicach Żytomierza, powiedział: „Byłem zafascynowany ich widokiem, nawet w Szwajcarii nie widziałem piękniejszych krajobrazów, zwłaszcza że zawsze bardziej lubię swoje własne niż cudze”.
Z kolei, pisarz Józef Ignacy Kraszewski w swojej powieści „Wieczory wołyńskie” pisał, że okolica Żytomierza, jest nad podziw malownicza, dozwala wszędzie najmilszej używać przechadzki, i zastępuje najwykwintniejszy ogród. „Chociaż w samem mieście rok mieszkać można i o nieporównanych krajobrazach, jakie go otaczają, nie wiedzieć, już z wierzchołka Cudnowskiej ulicy domyśli się każdy że w tamtej stronie pięknie być musi. Cała Kamionka niezmiernie malowniczo wije się pod miasteczkiem, zasiana ogromnymi głazami, i domy zbudowane na wzgórzu nad nią, mają prawie szwajcarskie widoki na wzgórza zielone, lasy, pagórki, wodę i skały… Nad jej brzegami obrano miejsce na cmentarz katolicki, rozrzucony w lasku na górach i formujący smutny ale nieporównanego wdzięku obraz. W pośrodku stoi kościółek na najwyższym góry grzbiecie którego dach i ściany podnoszą się po nad gęste drzew masy… Grobowce wykwintne i skromne, posypane są po obszernej przestrzeni tego pola umarłych, wśród którego gdzieniegdzie wykwita zdziczały kwiatek, ręką smutku żywego jeszcze sadzony. Zwyczajem tu jest w poniedziałek po niedzieli przewodnej odwiedzać cmentarz i groby, ale to pożyczyliśmy z obrządków Rusi wschodniej. Cmentarz dosyć jest odległy od miasteczka, a dawnego bliższego, także na wyniosłości nad Kamionką znajdującego się, ślady pozostały tylko. Przeciwny brzeg tej rzeczki która wzbiera wiosną, a latem zaledwie ma czym zwilżyć dno swoje, zarasta jeszcze gęsty i ładny lasek sosnowy, w którym pełno małych dworków i chatek bardzo podejrzanych, do będących schronieniem włóczęgów.
Kamionka uchodzi do Teterowa, równie skałami otoczonego, i od tego ujścia począwszy brzeg sam Teterowa stanowi cudną przechadzkę. Rzeka ta musiała kiedyś z wielką siłą wyrzynać sobie koryto, które głęboko dziś u podnóża przedartych skał się znajduje. Skały te na kilkadziesiąt sążni, wysokie, obnażone gdzieniegdzie, pogruchotane, zsunięte, nagromadzone w nieładzie malowniczym, siwe, czerwone, żółte, omszone, przy drzewach i wodzie ciemnej głębi rzeki stanowią obraz, jaki by malarz z trudnością stworzyć potrafił. W rozmaitych miejscach a z kilku punktów jest to coś tak uroczego, że nawet ci, co bardzo do pięknej natury przywykli i dużo po świecie bywali, nie mogli się wydziwić dzikiej piękności naszej okolicy…
Może być że nagłe przejście z miasteczka na tę pustynię milczącą pomnaża efekt i czyni go tym silniejszym, że całkiem niespodzianym.
Od ujścia Kamionki idąc brzegiem, prócz kąpiących się w porze letniej których tu wszędzie pełno, nie znajdujemy śladów życia miejskiego; czasem przesunie się strażnik pilnujący wódki, chłopek z wędką, lub małe gronko ciekawych… Ścieżka wiedzie między łomami skał i zaroślami na pagórek z którego coraz cudniejsze mamy pod nogami widoki. Rzeka płynie ciemna po skalistym łożysku, nad nią zwieszone ściany granitu, gdzieniegdzie jakby zwaliska zamku i mury formujące, a w szparach pełno krzewów i zieleni; w dali świeci się uciekająca woda i lasy. W jednym miejscu jest urwisko z kawałka głazu złożone, które się zowie sokolą skałą. Wedle podania kilku tu ludzi rzucić się miało z niego w głębinę, a że wysokość wielka, a dno kamienne, śmierć była niewątpliwa. Jedna ze skał widziana zdała przedstawia nieźle niby popiersie mężczyzny statecznych rysów, o dużym nosie, a miejscowi przezwali ją skałą Czackiego, na pamiątkę drogiego Wołyniowi męża. Z drugiej strony od młynka zaszedłszy, nie mniej cudnie przedstawia się Teterów w ramach brzegów, najeżonych skałami, z Żytomierzem w głębi obrazu. Cała ziemia ponad urwiskami zasypana jest bryłami głazów ogromnych, widocznie obalonych z góry, zsuniętych i kształtujących w jednym miejscu cypel, wchodzący w rzekę, którą gdzieindziej przecinają i marszczą kamienie podwodne. Nad samą wodą pełno wierzb, bujno rosnących, kaliny, kloników zwanych tatarskimi i różnych krzewów, które gałęzie swe zwieszają od brzegów.
Teterów tu jest może najwspanialszy, ale i dalej przepływając lasy Cudnowskie, w Korosteszowie, także i innych miejscach pełen jest wdzięku, który mu skały i lasy nadają.
W tym rodzaju są niektóre okolice nad Słuczą, i Hniłopiatem, mianowicie w Szumsku.
Dla mieszkańców Żytomierza wszędzie te brzegi rzeki domowej zastępują ogród i wabia na przechadzkę; nieszczęściem co dzień siekiera cywilizacyjna i młot kamieniarzy nadwerężają fizjognomię, której popsucia żaden w świecie porządek nie nagrodzi”.
W okolicy Żytomierza, która dzięki malowniczości brzegów rzeki Teterów mianowana „Szwajcarią wołyńską”, znajduje się Skała Czackiego (granitowa podobizna założyciela liceum w Krzemieńcu). Ten geologiczny pomnik przyrody i związana z nim legenda zostały opisane w 1863 r. na łamach popularnego warszawskiego „Tygodnika Ilustrowanego” przez polskiego prawnika i pisarza Jana Prusinowskiego. Publikujemy ten ciekawy artykuł w całości.
„Grób wielkiego wygnańca na wyspie św. Heleny osadzono płaczącymi wierzbami, a sploty zwieszających się gałęzi, przy stosownym oświetleniu słonecznym, tworzyły postać bohatera, w zwykłej postawie, ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma. Był to niby powietrzny pomnik, stawiany w pewnych chwilach przez tajemniczego ducha natury, łączącego grę światła i cieni w znane kształty, przed okiem szukających złudzenia wędrowców…
Podobnego doznajemy złudzenia na brzegach pod Teterowem pod Żytomierzem, na kilkadziesiąt kroków przed ujściem Kamionki. Tajemniczy ten duch natury, wyprzedzając oznakę pamięci ziomków, wyrażoną przed kilku laty w posągu p. Oskara Sosnowskiego, uformował na wierzchołku jednej ze skał zwanych Sokulą, głowę Tadeusza Czackiego. Układ kilku kamieni, trochę żwiru i mchu i karłowata brzózka, jakby zaklęta w swym wzroście, przy odpowiednim kierunku promieni słonecznych, wydolne rysy starosty nowogródzkiego, mającego tyle prawa do pamięci potomnych. Z kilku punktów na brzegu rzeki i z kilku innych na samej rzece, powtarza się to miłe złudzenie, nadające ustroju charakter powagi tradycyjnej. Jakoż każdy rybak, wprowadzając nieznajomego do swej łódki, z pewnością zapyta: Czy płynąc do skały Czackiego? i zatrzyma czółno w miejscu stosownym, dla ukazania jego posągu, wyciosanego przez samą naturę”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
SKAŁA CZACKIEGO W ŻYTOMIERZU I DAWNA LEGENDA MROŻĄCA KREW W ŻYŁACH
PAMIĘĆ HISTORYCZNA



















